Ten wyjazd spędziłam z moją i Kaśki rodzinką, najlepszy wyjazd na świecie. Oczywiście nie licząc że jechaliśmy 23 godziny, korki niesamowite przy wjeździe do Włoch, że 4 czy 5 dnia złapała mnie taka chrypa że nie mogłam mówić, i że raz tak przefikołkowałam że myslałam że już po mnie :D ALE BYŁO EKSTRA, jak tak wirujesz i cały świat sie kręci haha, ale no nie polecam, na wszelki wypadek lepiej nie próbować zrobić tego specjalnie :D
Mieliśmy super hotel (nie odróżniam hoteli, pensjonatów, itd. itp. więc napisałam hotel), bo to wszystko bylo na miejscu. Wychodziło się i od razu był wyciąg krzesełkowy i gondolka, no i jechało sie wyżej i to sie rozgałęziało i tych wyciągów było mnóstwo ogólnie. Raz postanowiłyśmy sobie "pozwiedzać" te Alpy i wyszło tak że znalazłyśmy sie pod drugiej stronie góry :D Na szczęście były oznaczenia, miałyśmy mapke, więc udało sie wrócić przed zamknięciem :D
Tak mijały nam dni na tym wyjeździe. Do dnia bodajże 4, wtedy Kaśka ze swoją rodzinką postanowiła jechać do Wenecji - miała lekką kontuzje kolana, wiec jazda na nartach nie byłaby dobrym rozwiązaniem. No i tak sobie postanowili. A Asia co? Asia sobie śpi, smacznie, a po godzinie 5 rano dzwoni telefon. Patrze: Kaska. Spieerdalaj chce spaaaaaać. No ale patrze: nieodebranych ze 30 połączeń. O coooooo Ci kobieto chodzi? No i odebrałam, okazało się że mają wolne miejsce w samochodzie i chętnie mnie wezmę, więc z wieelkim trudem zczłapałam (no wiem, nie ma takiego słowa) z łóżka, ubrałam się i poszłam do nich. Dzień minął mi wspaniaaale, pomijając że już wtedy ledwo mówiłam przez chrypę. A w Wenecji dostałam parasolke! Bo idziemy sobie i zaczepia mnie taki facet z parasolkami i mówi że sprzeda parasolke. Ale po co mi parasolka? Przez 17 lat nie miałam to czemu teraz miałabym jej używać? :D I mówie że nie chce, ale on że za 8 euro. I DON'T WANT, THANKS. Ale to nie działa, twardy facet. Sprzeda mi za 7. Podchodzi Kaśka, to on co: dwie za 5 euro. No facet, nie chce parasolki! :D I tak sie targowaliśmy, że oddał mi za darmo. A że zaczęło kropić to sobie miałam parasolkę akurat :D
Aa i po dordze zajechaliśmy do Padwy
Pięknie tam było, ale tylko na chwilę zajechaliśmy. I Wenecjaaaa
Miałam też zdjęcie zakochanych, którzy płynęli sobie przytuleni tą łódką zakochanych (nie mam pojecia jak to sie nazywa) ale zginęło mi to gdzieś :c
Po jeździe na nartach ogarniałyśmy sie, jadłyśmy obiad i spotykałyśmy sie wieczorkiem. Kupiłyśmy sobie 'dupoślizgi' (których zdjęć nie moge znaleźć, no ale to te takie jabłka :D ) i zjeżdzałyśmy ze stoku jak już było pusto. A raz sobie nawet zrobiłyśmy sesyjke na balkonie :D
No, i tak o to wyglądał ten nasz wspólny wyjazd. Podsumowując: było cudownie :)
Świetny post! ^^
OdpowiedzUsuńhttp://weronika-werciia.blogspot.com
świetnie piszesz, widać, że bardzo dużo pracy wkładasz w bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://v-rnq.blogspot.com/
szkoda tylko że robisz kopiuj-wklej i każdemu komentujesz posta tak samo :)
Usuńale to nicc, dzięki :D
fajnie piszesz, wgl jestem zaskoczona wyglądem bloga- nigdy się z takim nie spotkałam! jest super! :) NIE NIE PISZE TEGO WSZYSTKIM :D
OdpowiedzUsuń*Czy mogłabym prosić o poklikanie w linki od ubranek z sheinside?*
http://suzies-drawings.blogspot.com/2014/11/11-11-2014.html
Gratuluję wspaniałych przeżyć :p. A historia z parasolką - epicka ! Zawsze chciałam jeździć na nartach, ale co roku rodzice odkładają pieniądze na wyjazd wakacyjny, więc nie miałam okazji. A do gór mi daleko... Ogółem bardzo fajnego masz bloga :D everythingandcooking.blogspot.com
OdpowiedzUsuńblog jest taki.. pozytywny. Cudownie się go czyta. Sprawia, ze odcinam się od rzeczywistości :) Jestem zakochana w twoim nagłówku. Obserwuję
OdpowiedzUsuń